Tragiczny stan 12 letniej suczki

Interwencje

13.06.2018

11 czerwca udaliśmy się na kontrolę do miejscowości Chrzelice, gdzie według zgłoszenia miał przebywać pies, który nie jest leczony przez właściciela. 

Po przybyciu na miejsce, niestety, spełnił się najstraszniejszy scenariusz. Okazało się, że pies ma ogromnego guza przy prawym uchu, ropiejącą ranę pod szyją. Ponadto, na karku psa były co najmniej dwie rany, które śmierdziały tak, że ciężko było dokładnie obejrzeć stan psa.

Po krótkich oględzinach okazało się, że pies w zasadzie jest w stanie rozkładu- a nadal żyje!  W ranach było mnóstwo larw much, w całym domu latało stado tych owadów. Dywan był cały ubrudzony wydzielinami psa, ropą, odchodami i moczem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pomimo poważnego stanu psa, właściciele spali z nim w jednym łóżku, nie dostrzegając jakby tego, że pies kona na ich oczach.

Przybyły na miejsce policjant, który obejrzał psa, nie miał wątpliwości, że trzeba natychmiast ściągnąć lekarza weterynarii. Lekarz stwierdził, że pies nie ma szans na przeżycie, w zasadzie rozkłada się żywcem, a jego stan to pokłosie długo nieleczonej choroby.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że raptem miesiąc temu u właścicieli był "ich" weterynarz, który szczepił psy. Jak mogło dość do tego, że nie wdrążył natychmiastowego leczenia, a zalecił opiekunom psa "wyciskanie ropy". Czy taki weterynarz powinien mieć prawo wykonywania zawodu? Gdzie podziała się jego empatia do zwierząt, a przede wszystkim etyka zawodowa?

Ponieważ zwierzę było w tragicznym stanie, konieczne było jego bezzwłoczne uśmiercenie, w celu zakończenia cierpień. Po konsultacji z przybyłym na miejsce lekarzem weterynarii, podjęliśmy taką decyzję.

Pozostał w nas jedynie ogromny żal i smutek, że tym razem nie udało się uratować psiaka. Jest nam również ogromnie żal, że w naszym województwie nadal są weterynarze, którzy traktują zwierzęta przedmiotowo i pomimo ciężkiego stanu zwierząt, nie reagując, jakby mieli klapki na oczach.

 

 

MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ TAKŻE